Wyprawa, strona 2 | madu.bikestats.pl Siodłem po jajach

Informacje

avatar Pedałuje madu z miasteczka Sompolno. Od maja 2011 przejechał 18707.47 kilometrów w tym 417.10 w terenie. Jego średnia prędkość to 25.41 km/h
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl

Sport Club Konin

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy madu.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Wyprawa

Dystans całkowity:1793.38 km (w terenie 6.00 km; 0.33%)
Czas w ruchu:66:50
Średnia prędkość:26.38 km/h
Maksymalna prędkość:59.75 km/h
Suma podjazdów:1032 m
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:128.10 km i 5h 08m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
250.00 km 5.00 km teren
09:33 h 26.18 km/h:
Prędkość maks.:39.32 km/h
Temperatura:
Kadencja średnia: 76 obr.

Powrót - Dzień 3

Środa, 11 lipca 2012 · | Komentarze 3

Zdjęcia później.

Wyjechałem o 8:30, dość sprawnie przedostałem się do Nowego Dworu Mazowieckiego. Dalej kierunek Kamion.

Mała Wieś Przy Drodze © mad


Straszna nawierzchnia, ale coś za coś. Podarowałem sobie krajówkę ze względu na brak pobocza. I tak cały czas lewym brzegiem Wisły. Nagle gdy do Kamionu pozostało ledwie 10 km - OBJAZD. NO CHYBA TY! Powód: awaria mostu to nawet się nie pcham. Rower wziąłem, zapasowe majtki, aparat, ale kurde, na śmierć zapomniałem o kajaku...
Co jak co, ale z objazdami miałem złe wspomnienia. Dziś było tak samo. Po 10 km jazdy tym zacnym "objazdem" w końcu zapytałem miejscowych. To była pierwsza okazja bo nie było widać od godziny żywej duszy na drodze.
Tam pan pojedzie.
To pan pojechał.
Jechał...
jechał...
jechał...
I dotarł do drogi na Płock po 30 kilometrach. Grejt. Senk ju. Jak spotkam gościa co zarządza te objazdy to wyrwę... wyrwę włosy na klacie!
Dalej raczej bez ekscesów. Do Płocka średnia 29 z groszem. No i to było na tyle. Później do samego domu wiatr w twarz. 25 km/h było sukcesem.

To już koniec mojej skromnej wyprawy. Zobaczony skrawek Polski, zaliczone sporo nowych gmin, trochę kilometrów w nogach...

Home, sweet home... Alabama to nie jest, ale jest dobrze.
Kategoria [201-...], Szosa, Wyprawa


Dane wyjazdu:
72.34 km 0.00 km teren
04:05 h 17.72 km/h:
Prędkość maks.:45.43 km/h
Temperatura:30.4
Kadencja średnia: 70 obr.

Wycieczka po Warszaffffce - dzień 2

Wtorek, 10 lipca 2012 · | Komentarze 1

Dostać się na most Grota w zakazie i zjechać z niego to był sukces. Straszne ścieżki prowadzące do donikąd, zero oznaczenia.
Inaczej miała się sytuacja gdy wjechałem na starówkę. Tam już co kilkaset metrów były znaki dla turystów. Dziś 10 dzień miesiąca więc warta starszych pań pod krzyżem ze zniczy przy Pałacu Prezydenckim.
Dalej na Pałac Kultury, Złote Tarasy, Łazienki - tam musiałem prowadzić rower, tajniacy w garniturach czuwali. Piękne miejsce. Zjazd do ul. Gagarina spod Belwederu, dalej trasą siekierkowską. W końcu trafiłem na ładną ścieżkę.
Kierunek stadion. Objechałem dookoła i dalej na północ.
W pewnym miejscu spotkałem kobietę na szosie pompującą oponę i zaoferowałem pomoc. Jola, miło mi. Pojechaliśmy razem aż do zjazdu na Białołękę.
Kawałek samotnie, po skręcie w Płochocińską wyjechał przede mną kolarz z BDC, trzymałem się na kole aż do samego zjazdu na Cieślewskich ~40 km/h.

Jak wrażenia? Miasto straszne, ale starówka i Łazienki przepiękne.
Pierwszy raz zrobiłem ponad 70 km nie wyjeżdżając z miasta.

Pyra w Stolycy © mad


Pamiętamy o powstańcach © mad


Koń z Placu Zamkowego © mad


Takie cudeńko tylko na Krakowskim Przedmieściu.
Smaczek z Przedmieścia © mad


Na piwo / for beer © mad


Basia z Łazienek © mad


Dane wyjazdu:
224.93 km 1.00 km teren
08:46 h 25.66 km/h:
Prędkość maks.:41.42 km/h
Temperatura:
Kadencja średnia: 74 obr.

Warszawa czyli Pyra w Stolycy - dzień 1

Poniedziałek, 9 lipca 2012 · | Komentarze 0

Sompolno - Kłodawa - Krośniewice - Kutno - Piątek - Łowicz - Sochaczew - Kampinos - Mościska - Warszawa

Prognozy nie były różowe. Od Łowicza miała być burza i deszcz. Cały czas towarzyszyły mi błyski na horyzoncie, ale po minięciu Kutna ustały. Do celu sucho
Wyjazd 6 minut przed 00:00. Po 7 km urywa mi się tylna lampka - tak... polskie przejazdy kolejowe. Na szczęście sprawna i da się przyczepić do sakwy.
Nowa czołówka świetnie się sprawdza w drodze przez las do Kłodawy jak i dalej (Energizer 7LED).
Krajówka za Kłodawą nie najlepszej jakości, ale daje radę.
Wjeżdżam do woj. Łódzkiego i od razu asfalt brzytwa. W Krośniewicach pojechałem przez miasto, znaki wyprowadziły mnie w wielką przepaść zamiast na drogę... Nie ma to jak jazda po piachu.
W Kutnie odbijam na Piątek. Tam mały postój na fotkę. Dla niewtajemniczonych Piątek - geometryczny środek Polski.

Geograficzny środek Polski - Piątek © mad


Do Łowicza idzie opornie - tempo dobre bo trzymałem 30 km/h ale zero znaków mówiących dokąd jadę i za ile coś będzie. W Łowiczu dłuższy postój - jakieś 10 minut.
Tu znów znaki bawią się w chowanego i zamiast na Sochaczew jadę na Skierniewice. Mała nawrotka, rozmowa z lokalnym i już na trasie. Krajówka do Sochaczewa strasznie napchana ciężarówkami. Na szczęście miałem 2 metry pobocza (czystego).
Odbijam na Kampinos wojewódzką czyli sporo dziur (i niespodziewany remont bez oznaczonego objazdu) , ale ruch mniejszy, niż krajówką. Drobny postój i już dalej bez przerw do miejsca docelowego.

A tak trafiałem gdzie trzeba:
Ściągawka © mad


Odpoczynek po dojeździe © mad


No to idę się zdrzemnąć bo zaraz będzie lało.
Kategoria [201-...], Szosa, Wyprawa


Dane wyjazdu:
105.00 km 0.00 km teren
03:47 h 27.75 km/h:
Prędkość maks.:46.39 km/h
Temperatura:
Kadencja średnia: 81 obr.

Atak na Hel

Sobota, 12 maja 2012 · | Komentarze 8

Zabrałem się pod Kościelcem z ekipą z Kato około godziny 24 z piątku na sobotę. Raptor, Ficek, Jędris, Wilk, Kurier i wielu innych świetnych długodystansowców. Prognozy były tragiczne, ale szło świetnie. Sucho, średnia bliska 35, aż tu nagle...

Po małym postoju 9 km przed Włocławkiem spotkało nas nieuniknione. Jednak prognozy się sprawdziły. Deszcz. Ubraliśmy się w cieplejsze ciuchy i zabezpieczyliśmy przed wodą. Było całkiem nieźle, nie padało mocno, a potem nawet przestało. We włocławku dołączyli do nas Łukasz oraz Waxmund (jechał z Warszawy rowerem).

Na wyjeździe z Włocławka katastrofa. Dziura dziurą pogania, koleina na koleinie, wszędzie stoi woda, do tego znów zaczęło mocniej kropić. W pewnej chwili poczułem tylko jak płynę i dup. Leżę jak długi na środku dwupasmówki. Drobne straty w ubraniu, spore szlify, przetarte siodło i przekręcona lewa manetka. Tragedii nie ma. Pierwsze co zrobiłem to podniosłem rower i jak najdalej od jezdni. Ekipa zaczekała chwilę, postanowiłem kontynuować jazdę.

Lekko tylko czułem świeże szlify. Nogi dopiero się rozkręcały, dupka miała się dobrze, jedziemy.

Po kilku kilometrach zaczęło się ponownie, tym razem na dobre. Ujechałem jeszcze kilkanaście kilometrów w pełnym deszczu, nie widziałem gdzie jadę, siedzieć komuś na kole w deszczu to tragedia, do tego ciężarówki w ogóle nie zwalniające podczas wyprzedzania. Postanowiłem dać sobie spokój. Zaatakuję Hel przy bardziej komfortowych warunkach. Jak nie będzie z kim to solo. Co to jest. Hel, rzut beretem.

Miałem ten komfort, że jechał za nami mój wóz techniczny więc powrót w ciepełku i co najważniejsze, sucho.

Chciałem jeszcze podziękować ekipie za krótką, ale udaną jazdę. No i ktoś od kogo dostałem świeżą deszczówkę, dzięki wielkie. Czekam na kolejną trasę, oby tylko w lepszych warunkach.

P.S.
Dzwoniłem do Raptora. Pojechali z Torunia pociągiem do Trójmiasta, ale czwórka, albo piątka pojechała rowerami, z tego co wiem byli tam między innymi Kurier Wax i Łukasz.